40. HOROLOGIA POLSKA
Apogeum polskiej horologii to duet Bona-Kopernik. Bona uratowała Kopernika od stosu i chroniła przez pewien czas przed skrytobójstwem. Kodeks Behema jest biogramem Kopernika jako Błazna Krakowskiego. Kopernik powrócił do Krakowa z Włoch z Boną jako jej sekretarz, dla której wykonał grawiurę KRAKÓW od Północy dla poselstw nostryfikacyjnych. Potem robił dla Bony zegary - w tym słynny zegar Karasia - jako dary dla monarchów europejskich. Najstarszy plan Wrocławia jest też Kopernika, z odbudowanej przez niego w r. 1525 wieży farnej, ujawniony jednak dopiero w r. 1562 w związku z budową fortyfikacji renesansowych.
Po wypędzeniu Kopernika i Dantyszka przez luteranów z Gdańska i Wrocławia Bona urządziła Kopernikowi szlifiernię w Warszawie. W Warszawie nie było jednak słynnych hamerników gdańskich, którzy potrafili wykuwać oscylatory, wobec czego Kopernik wymyślił wychwyt kotwica-balans (KB). Myślałem nad tym wiele lat i inaczej się tego wytłumaczyć nie da – chyba że ktoś zechce się powołać na szalbierski patent Colberta?
Colbert był chyba największym szalbierzem finansowym w historii, o czym świadczy jego raport dla Ludwika XIV w r. 1670: „Wasza Wysokość podjęła wojnę finansową ze wszystkimi państwami Europy. Doprowadziło to do podboju Hiszpanii, Włoch, Niemiec, Anglii i kilku innych państw, w których już zapanował niedostatek i cierpienie, a przez złupienie ich wzbogaciła się Wasza Wysokość sama. Pozostała tylko Holandia...” (Howard M., Wojna w historii Europy, Ossolineum 1990, s. 75). Powoływanie się na takiego świadka jest więc ryzykowne, zwłaszcza gdy ten zawodowy szalbierz popełnił błąd logiczny - że jeden wynalazł balans a drugi kotwicę.
Szlifierni warszawskiej przypisuję Orfeusze, których powinno być tyle ile było poselstw żałobnych. Uroczystości pogrzebowe trwały bardzo długo, gdyż król szedł za trumną z Krakowa do Wilna, więc Orfeusze powinny być robione w szlifierniach Warszawy i Krakowa. W Krakowie były natomiast produkowane tzw. zegary augsburskie, ale nie przez szlifiernię tylko artystycznych rzemieślników. Te zegary augsburskie zostały zainspirowane zegarem Schustera, który został wzięty z Maksymilianem Habsburgiem pod Byczyną. Zegar Schustera stał się wawelskim zegarem tronowym i został wywieziony przez Augusta Mocnego do Drezna, jaki los spotkał też wawelski zegar Henryka Walezego.
Bitwa pod Byczyną URATOWAŁA ANGLIĘ, która miała być Uduszona po okupacją Danii i embargiem na STRATEGICZNY handel bałtycki. Tym tłumaczę lukę w życiorysie Josta Birgiego, który w związku z planem polsko-hiszpańskiego najazdu na Danię w r. 1586 wyjechał z Hesji do Poznania, gdzie został aresztowany i przesiedział kilkanaście lat w szlifierni warszawskiej, gdzie zrobił serię zegarów astronomicznych dla Strogonowów, a potem jeszcze raz zjawił się w Polsce z orszakiem Konstancji Habsburżanki. Najdokładniejsze zegary XVI w. miał Tychon Brahe, które kupił w Gdańsku, gdzie na wieży Mariackiej było obserwatorium Dantyszka, który finansował Kopernika – więc były to duplikaty zegarów Kopernika ze szlifierni Dantyszka.
W Europie można spotkać zegary pochodzące z darów Zygmunta III Wazy, które wykonano w szlifierni warszawskiej, z czego niektóre zidentyfikowałem.
Kontrowersję pomiędzy Heweliuszem a Huygensem w sprawie zegara wahadłowego wyjaśnia opublikowany w r. 1673 a pochodzący z r. 1648 rysunek Heweliusza z zegarem wahadłowym (Bruton E., The history of Clocks and Watches; Orbis Publishing Ltd. London 1992, s. 218-9). Najważniejsze jednak jest to, że Heweliusz nigdy pretensji do wynalezienia zegara wahadłowego nie rościł, a ponieważ już Kopernik posługiwał się okresem wahadła więc wypada to uznać za inwentarz kopernikowski.
Heweliusz znał Huygensa osobiście, gdyż podczas podróży do Ameryki zatrzymał się w Amsterdamie i zamówił u Huygensa zegar WAHADŁOWY, ale z powodu najazdu szwedzkiego musiał wracać do Gdańska, gdzie w r. 1655, a więc 2 lata przed patentem Huygensa, przyszło mu uczyć szwedzkiego mechanika TECHNIKI WAHADŁOWEJ, co opisał.
Problemem w spuściźnie heweliuszowskiej jest też zegar z podwójnym wahadłem. Jedynym jednak znanym mi PODWÓJNYM WAHADŁEM jest system kotwica-balans KB. Zawnioskowałem więc, że Heweliusz, wybierając się do Ameryki, zamówił u Kochańskiego, który praktykował w jego warsztacie zegarmistrzowskim, chronometr z wychwytem chronometrycznym KB. Kochański wykonał 2 takie chronometry, z których jeden podarował królowi a drugi zdeponował u Heweliusza. Po śmierci Heweliusza Kochański starał się odzyskać JAKIŚ pożyczony mu zegar.
Słynne zegary WAHADŁOWE Heweliusza zostały sprzedane na licytacji, którą wygrał prawdopodobnie konsul angielski, gdyż wcześniej raportował o wyjątkowym zegarze Heweliusza a wg mnie Kochańskiego. Zegara Kochańskiego jednak tam nie było, gdyż był to tajemniczy Chronometr Gdański, który rada miejska skonfiskowała po śmierci Heweliusza i starała się zań uzyskać sto tysięcy florenów nagrody Ludwika XIV ZA CHRONOMETR. Ponieważ Kochański wykonał swój zegar w 2 egzemplarzach więc Francuzi mieli już taki mechanizm od Jana Kazimierza czy Marysieńki, wobec czego skłonili tylko do zakupu Chronometru Gdańskiego Portugalczyków, żeby w razie wyjawienia tajemnicy bronić praw patentowych przed Anglikami.
Zegary Heweliusza mogą więc znajdować się w muzeach angielskich pod inną metryką. Mi się udało zametrykować kilkadziesiąt muzealnych zegarów angielskich, w tym 3 Olivera Cromwella, choć niektóre zostały przerobione i podpisane wtórnie.
System katowica-balans nie był wynalazkiem Kochańskiego, ale Kopernika, a ponieważ patent Colberta na KB jest nonsensem więc prawa do KB muszą wrócić do szlifierni warszawskiej.
Kochański pisze, że wpadł na pomysł zegara MAGNETYCZNEGO, tj. elektrycznego na ogniwie arabskim w r. 1659, ale zrealizował to dopiero w pracowni zegarmistrzowskiej księcia Toskanii we Florencji w r. 1667. Zegar ten został opublikowany w r. 1685, więc sprawa pochodzenia europejskiej techniki elektrycznej jest przesądzona. Kochański wszedł do historii nauki europejskiej jako twórca podstaw rachunku całkowego i nauczyciel Leibniza.
Juliusz Prawdzic-Tell, HISTORIA RATUSZOWEGO ZEGARA, Gazeta Robotnicza, 2 III 1995, s. 7.
Wrocławski zegar ratuszowy jest pod względem historycznym i technicznym czymś zupełnie wyjątkowym w Europie. Przy tej sprawie trzeba zacząć od krótkiej historii zegarów średniowiecznych.
Mechanizmy zegarowe znano już w antyku, ale zostały poznane przez Europę jako czasomierze dopiero w wyniku importu z Chin za Justyniana. Wkrótce stały się tak popularne, że papież Sabinus (604-6) wydał rozporządzenie o dzwonieniu zegarów.
W r. 1077 powróciło do Chin poselstwo do Barbarzyńskiego Imperatora Północy, któremu przewodził astronom Su Sung. Wyznał on cesarzowi, że zegary barbarzyńców są lepsze od chińskich – wobec czego cesarz zlecił wykonanie zegara barbarzyńskiego, który był skomplikowanym wieżowym zegarem astronomicznym, napędzanym wodą. Su Sung uczestniczył w koronacji Bolesława Śmiałego w r. 1076.
Aż do XIV wieku zegary mechaniczne ogłaszały czas tylko dzwonieniem, a na mechanizmie czas wskazywało wielkie koło zębate, które malowano i oznaczano znakami Zodiaku. Były to budziki nazywane DZWONAMI. Tarcza zegarowa została wprowadzona dopiero w latach czterdziestych XIV w. przez Jakuba Dondiego i Richarda Wallingforda – skąd system włoski z tarczą 24-godzinną i angielski z 12-godzinami. Do Polski tarcza godzinowa dostała się z Pragi, gdzie Karol IV Luksemburg sprowadził Jakuba Dondiego, ojca Giovanniego, więc zostaliśmy skazani na mniej dokładną tarczę włoską.
Za najstarszy zegar mechaniczny w Polsce uchodzi zegar ze Szczekocin, przechowywany w muzeum UJ. Jest to mechanizm "przedtarczowy" i polski, który powinien być wykonany przed r. 1346. Do rangi najstarszego zegara w Polsce pretenduje też zegar na wieży ratusza wrocławskiego. Dokonując jego oględzin stwierdziłem wtórność sygnatury na ramie zegara wieżowego, na podstawie której metrykuje się ten zegar jako pruski i nazywa Gotlibem. Prusacy mieli piękną walcówkę, którą eksportowali, wobec czego nie było potrzeby KUCIA drogich i zgrzebnych sztab. Z tej racji wrocławski zegar ratuszowy jest chronologicznie STARSZY od zegara ze Szczekocin, który jest nie tylko przedtarczowy, ale i produkcji SERYJNEJ, gdy wrocławski "monumentalny", czyli wykonany na szczególną okazję, o czym mówi też przezwisko BĘKART.
Tenże Bękart został prawdopodobnie zagrabiony przez halabardników, przy tłumienia przez radę miejską i Czechów powstania polskiego w r. 1333 z wieży kościoła ołbińskiego, do którego Polacy byli przywiązani fanatycznie, i znalazł się na wieży Ratusza. Pierwsza wzmianka o nim pochodzi z r. 1336.
Ponieważ Bękart ma kształt kołyski więc próbowałem go datować na r. 1113 - jako wotum dla oślepionego w r. 1112 Zbigniewa, który powinien zamieszkać w wieży kościoła św. Piotra w Trzebnicy, jako dzwonnik i zegarnik. Tą drogą szedł w r. 1146 do Poznania oślepiony przez pryncepsa Władysława Piotr Włostowic – a ponieważ matka Zbigniewa, Jadwiga z Prawdziców, zapisała Trzebnicę Włastom, gdyż byli wyznania słowiańskiego, to zegar ten mógł się potem znaleźć w nekropolii Włastów na Ołbinie i być obsługiwanym przez oślepionego Piotra, gdyż zegarnikami byli wówczas ślepcy.
Płaskorzeźba Oślepienie w Trzebnicy, jest dokumentem oślepienia Zbigniewa w r. 1112. Rzeźba pochodzi z bogatego wystroju ufundowanego przez Jadwigę z Prawdziców trzebnickiego kościoła św. Piotra, które zostało zniszczone przez brutalną neogotyzację w XIX w. Niesamowitość wieży można tłumaczyć tym, że była ona mieszkaniem Zbigniewa, gdyż w zespole klasztornym, gdzie mieszkały mniszki słowiańskie, mieszkać nie mógł. Śląsk stał się rzymskokatolicki dopiero po wygnaniu przez Bolesława Wysokiego Włastów w r. 1192, którzy byli gorliwymi cyrylometodystami.
Sam zegar wykonano prawdopodobnie w Kłodzku – ze względu na elementy techniki czeskiej a nie kurskiej, skąd pochodziła Jadwiga z Prawdziców. Na temat wrocławskiego zegara ratuszowego posiadam więcej danych, które nie mogły być zamieszczone w tym artykule ze względu na ograniczenia redakcyjne. Mam jednak nadzieję, że zostaną one uwzględnione w monografii tego zegara.
Po wypędzeniu Kopernika i Dantyszka przez luteranów z Gdańska i Wrocławia Bona urządziła Kopernikowi szlifiernię w Warszawie. W Warszawie nie było jednak słynnych hamerników gdańskich, którzy potrafili wykuwać oscylatory, wobec czego Kopernik wymyślił wychwyt kotwica-balans (KB). Myślałem nad tym wiele lat i inaczej się tego wytłumaczyć nie da – chyba że ktoś zechce się powołać na szalbierski patent Colberta?
Colbert był chyba największym szalbierzem finansowym w historii, o czym świadczy jego raport dla Ludwika XIV w r. 1670: „Wasza Wysokość podjęła wojnę finansową ze wszystkimi państwami Europy. Doprowadziło to do podboju Hiszpanii, Włoch, Niemiec, Anglii i kilku innych państw, w których już zapanował niedostatek i cierpienie, a przez złupienie ich wzbogaciła się Wasza Wysokość sama. Pozostała tylko Holandia...” (Howard M., Wojna w historii Europy, Ossolineum 1990, s. 75). Powoływanie się na takiego świadka jest więc ryzykowne, zwłaszcza gdy ten zawodowy szalbierz popełnił błąd logiczny - że jeden wynalazł balans a drugi kotwicę.
Szlifierni warszawskiej przypisuję Orfeusze, których powinno być tyle ile było poselstw żałobnych. Uroczystości pogrzebowe trwały bardzo długo, gdyż król szedł za trumną z Krakowa do Wilna, więc Orfeusze powinny być robione w szlifierniach Warszawy i Krakowa. W Krakowie były natomiast produkowane tzw. zegary augsburskie, ale nie przez szlifiernię tylko artystycznych rzemieślników. Te zegary augsburskie zostały zainspirowane zegarem Schustera, który został wzięty z Maksymilianem Habsburgiem pod Byczyną. Zegar Schustera stał się wawelskim zegarem tronowym i został wywieziony przez Augusta Mocnego do Drezna, jaki los spotkał też wawelski zegar Henryka Walezego.
Bitwa pod Byczyną URATOWAŁA ANGLIĘ, która miała być Uduszona po okupacją Danii i embargiem na STRATEGICZNY handel bałtycki. Tym tłumaczę lukę w życiorysie Josta Birgiego, który w związku z planem polsko-hiszpańskiego najazdu na Danię w r. 1586 wyjechał z Hesji do Poznania, gdzie został aresztowany i przesiedział kilkanaście lat w szlifierni warszawskiej, gdzie zrobił serię zegarów astronomicznych dla Strogonowów, a potem jeszcze raz zjawił się w Polsce z orszakiem Konstancji Habsburżanki. Najdokładniejsze zegary XVI w. miał Tychon Brahe, które kupił w Gdańsku, gdzie na wieży Mariackiej było obserwatorium Dantyszka, który finansował Kopernika – więc były to duplikaty zegarów Kopernika ze szlifierni Dantyszka.
W Europie można spotkać zegary pochodzące z darów Zygmunta III Wazy, które wykonano w szlifierni warszawskiej, z czego niektóre zidentyfikowałem.
Kontrowersję pomiędzy Heweliuszem a Huygensem w sprawie zegara wahadłowego wyjaśnia opublikowany w r. 1673 a pochodzący z r. 1648 rysunek Heweliusza z zegarem wahadłowym (Bruton E., The history of Clocks and Watches; Orbis Publishing Ltd. London 1992, s. 218-9). Najważniejsze jednak jest to, że Heweliusz nigdy pretensji do wynalezienia zegara wahadłowego nie rościł, a ponieważ już Kopernik posługiwał się okresem wahadła więc wypada to uznać za inwentarz kopernikowski.
Heweliusz znał Huygensa osobiście, gdyż podczas podróży do Ameryki zatrzymał się w Amsterdamie i zamówił u Huygensa zegar WAHADŁOWY, ale z powodu najazdu szwedzkiego musiał wracać do Gdańska, gdzie w r. 1655, a więc 2 lata przed patentem Huygensa, przyszło mu uczyć szwedzkiego mechanika TECHNIKI WAHADŁOWEJ, co opisał.
Problemem w spuściźnie heweliuszowskiej jest też zegar z podwójnym wahadłem. Jedynym jednak znanym mi PODWÓJNYM WAHADŁEM jest system kotwica-balans KB. Zawnioskowałem więc, że Heweliusz, wybierając się do Ameryki, zamówił u Kochańskiego, który praktykował w jego warsztacie zegarmistrzowskim, chronometr z wychwytem chronometrycznym KB. Kochański wykonał 2 takie chronometry, z których jeden podarował królowi a drugi zdeponował u Heweliusza. Po śmierci Heweliusza Kochański starał się odzyskać JAKIŚ pożyczony mu zegar.
Słynne zegary WAHADŁOWE Heweliusza zostały sprzedane na licytacji, którą wygrał prawdopodobnie konsul angielski, gdyż wcześniej raportował o wyjątkowym zegarze Heweliusza a wg mnie Kochańskiego. Zegara Kochańskiego jednak tam nie było, gdyż był to tajemniczy Chronometr Gdański, który rada miejska skonfiskowała po śmierci Heweliusza i starała się zań uzyskać sto tysięcy florenów nagrody Ludwika XIV ZA CHRONOMETR. Ponieważ Kochański wykonał swój zegar w 2 egzemplarzach więc Francuzi mieli już taki mechanizm od Jana Kazimierza czy Marysieńki, wobec czego skłonili tylko do zakupu Chronometru Gdańskiego Portugalczyków, żeby w razie wyjawienia tajemnicy bronić praw patentowych przed Anglikami.
Zegary Heweliusza mogą więc znajdować się w muzeach angielskich pod inną metryką. Mi się udało zametrykować kilkadziesiąt muzealnych zegarów angielskich, w tym 3 Olivera Cromwella, choć niektóre zostały przerobione i podpisane wtórnie.
System katowica-balans nie był wynalazkiem Kochańskiego, ale Kopernika, a ponieważ patent Colberta na KB jest nonsensem więc prawa do KB muszą wrócić do szlifierni warszawskiej.
Kochański pisze, że wpadł na pomysł zegara MAGNETYCZNEGO, tj. elektrycznego na ogniwie arabskim w r. 1659, ale zrealizował to dopiero w pracowni zegarmistrzowskiej księcia Toskanii we Florencji w r. 1667. Zegar ten został opublikowany w r. 1685, więc sprawa pochodzenia europejskiej techniki elektrycznej jest przesądzona. Kochański wszedł do historii nauki europejskiej jako twórca podstaw rachunku całkowego i nauczyciel Leibniza.
Juliusz Prawdzic-Tell, HISTORIA RATUSZOWEGO ZEGARA, Gazeta Robotnicza, 2 III 1995, s. 7.
Wrocławski zegar ratuszowy jest pod względem historycznym i technicznym czymś zupełnie wyjątkowym w Europie. Przy tej sprawie trzeba zacząć od krótkiej historii zegarów średniowiecznych.
Mechanizmy zegarowe znano już w antyku, ale zostały poznane przez Europę jako czasomierze dopiero w wyniku importu z Chin za Justyniana. Wkrótce stały się tak popularne, że papież Sabinus (604-6) wydał rozporządzenie o dzwonieniu zegarów.
W r. 1077 powróciło do Chin poselstwo do Barbarzyńskiego Imperatora Północy, któremu przewodził astronom Su Sung. Wyznał on cesarzowi, że zegary barbarzyńców są lepsze od chińskich – wobec czego cesarz zlecił wykonanie zegara barbarzyńskiego, który był skomplikowanym wieżowym zegarem astronomicznym, napędzanym wodą. Su Sung uczestniczył w koronacji Bolesława Śmiałego w r. 1076.
Aż do XIV wieku zegary mechaniczne ogłaszały czas tylko dzwonieniem, a na mechanizmie czas wskazywało wielkie koło zębate, które malowano i oznaczano znakami Zodiaku. Były to budziki nazywane DZWONAMI. Tarcza zegarowa została wprowadzona dopiero w latach czterdziestych XIV w. przez Jakuba Dondiego i Richarda Wallingforda – skąd system włoski z tarczą 24-godzinną i angielski z 12-godzinami. Do Polski tarcza godzinowa dostała się z Pragi, gdzie Karol IV Luksemburg sprowadził Jakuba Dondiego, ojca Giovanniego, więc zostaliśmy skazani na mniej dokładną tarczę włoską.
Za najstarszy zegar mechaniczny w Polsce uchodzi zegar ze Szczekocin, przechowywany w muzeum UJ. Jest to mechanizm "przedtarczowy" i polski, który powinien być wykonany przed r. 1346. Do rangi najstarszego zegara w Polsce pretenduje też zegar na wieży ratusza wrocławskiego. Dokonując jego oględzin stwierdziłem wtórność sygnatury na ramie zegara wieżowego, na podstawie której metrykuje się ten zegar jako pruski i nazywa Gotlibem. Prusacy mieli piękną walcówkę, którą eksportowali, wobec czego nie było potrzeby KUCIA drogich i zgrzebnych sztab. Z tej racji wrocławski zegar ratuszowy jest chronologicznie STARSZY od zegara ze Szczekocin, który jest nie tylko przedtarczowy, ale i produkcji SERYJNEJ, gdy wrocławski "monumentalny", czyli wykonany na szczególną okazję, o czym mówi też przezwisko BĘKART.
Tenże Bękart został prawdopodobnie zagrabiony przez halabardników, przy tłumienia przez radę miejską i Czechów powstania polskiego w r. 1333 z wieży kościoła ołbińskiego, do którego Polacy byli przywiązani fanatycznie, i znalazł się na wieży Ratusza. Pierwsza wzmianka o nim pochodzi z r. 1336.
Ponieważ Bękart ma kształt kołyski więc próbowałem go datować na r. 1113 - jako wotum dla oślepionego w r. 1112 Zbigniewa, który powinien zamieszkać w wieży kościoła św. Piotra w Trzebnicy, jako dzwonnik i zegarnik. Tą drogą szedł w r. 1146 do Poznania oślepiony przez pryncepsa Władysława Piotr Włostowic – a ponieważ matka Zbigniewa, Jadwiga z Prawdziców, zapisała Trzebnicę Włastom, gdyż byli wyznania słowiańskiego, to zegar ten mógł się potem znaleźć w nekropolii Włastów na Ołbinie i być obsługiwanym przez oślepionego Piotra, gdyż zegarnikami byli wówczas ślepcy.
Płaskorzeźba Oślepienie w Trzebnicy, jest dokumentem oślepienia Zbigniewa w r. 1112. Rzeźba pochodzi z bogatego wystroju ufundowanego przez Jadwigę z Prawdziców trzebnickiego kościoła św. Piotra, które zostało zniszczone przez brutalną neogotyzację w XIX w. Niesamowitość wieży można tłumaczyć tym, że była ona mieszkaniem Zbigniewa, gdyż w zespole klasztornym, gdzie mieszkały mniszki słowiańskie, mieszkać nie mógł. Śląsk stał się rzymskokatolicki dopiero po wygnaniu przez Bolesława Wysokiego Włastów w r. 1192, którzy byli gorliwymi cyrylometodystami.
Sam zegar wykonano prawdopodobnie w Kłodzku – ze względu na elementy techniki czeskiej a nie kurskiej, skąd pochodziła Jadwiga z Prawdziców. Na temat wrocławskiego zegara ratuszowego posiadam więcej danych, które nie mogły być zamieszczone w tym artykule ze względu na ograniczenia redakcyjne. Mam jednak nadzieję, że zostaną one uwzględnione w monografii tego zegara.