45. NOWA TECHNIKA LOTNICZA
Jacek Karpiński
http://marucha.wordpress.com/2014/03/12/ukazala-sie-ksiazka-o-jacku-karpinskim-slynnym-tworcy-komputerow-w-prl/
Ukazała się książka o Jacku Karpińskim – słynnym twórcy komputerów w PRL. Posted by Marucha w dniu 2014-03-12 (środa) AGUSTA-WESLAND
“Geniusz i świnie rzecz o Jacku Karpińskim” to reporterska opowieść Piotra Lipińskiego o inżynierze elektroniku Jacku Karpińskim (1927 – 2010), który w latach 70. ubiegłego wieku zbudował komputer. W tamtych czasach było to jedno z najnowocześniejszych urządzeń tego typu.
Jacek Karpiński był twórcą wielu urządzeń m.in. perceptronu, czyli uczącej się maszyny, która rozpoznawała otoczenie przy użyciu kamery, skanera do analizy fotografii zderzeń cząstek elementarnych, a także komputera K-202.
Lipiński próbuje odpowiedź nie tylko na pytanie, kim był Jacek Karpiński, ale także, dlaczego nie udało się produkować skonstruowanego przez inżyniera komputera K-202, który, jak na ówczesne czasy, był jednym z najnowocześniejszych tego typu urządzeń na świecie. Według niektórych specjalistów miał on pracować z szybkością miliona operacji na sekundę (szybciej niż komputery osobiste 10 lat później). Jednak, jak pisze Lipiński, współczesne obliczenia pracowników Muzeum Techniki w Warszawie korygują prędkość K-202 do 300 tys. operacji na sekundę.
Minikomputer K-202 z urządzeniami peryferyjnymi w Muzeum Techniki w Warszawie “Dlaczego Jacek Karpiński przegrał? Zapewne nie było jednego powodu klęski” – pisze Lipiński i przytacza odpowiedzi osób, które znały inżyniera.
Elżbieta Jezierska, która pracowała w zespole konstruktorów K-202, twierdzi, że przeciwko K-202 nie wysuwano żadnych technicznych argumentów, ale głównie polityczne. “Sądzę, że poszło przede wszystkim o to, że nie dało się tej maszyny sprzedawać do demoludów” – mówi.
Przyczyny polityczne, choć innego typu, potwierdza Józef Tejchma, jeden z przedstawicieli establishmentu partyjnego, wicepremier i minister w latach 70. ubiegłego wieku. “Jego siła przebicia była niewątpliwie osłabiona faktem, że był bezpartyjny. Oznaczało to, że miał mniejszy dostęp do ludzi na wysokich szczeblach. Gdyby Karpiński był partyjny, związany z silnymi grupami w PZPR, wtedy z pewnością jego pomysły miałyby większą szansę realizacji” – twierdzi Tejchma.
Lipiński zwraca także uwagę, że sam Karpiński miał trudny charakter. “Zawsze łatwo popadał w konflikt z ludźmi, których nie cenił. Czy brak talentów dyplomatycznych to jeden z powodów jego klęski?” – pyta Lipiński. W oficjalnych dokumentach, jak pisze autor, zarzucono Karpińskiemu, że produkcja K-202 okazała się nieopłacalna [sic! - admin], a Polska, zamiast zarabiać, dokładała do interesu.
W książce są także opisane związki Karpińskiego z wywiadem PRL. “Do współpracy z wywiadem przyznał się (Karpiński – PAP) we własnoręcznym piśmie, które obecnie spoczywa w archiwach IPN. (…) Inżynier zadeklarował, że nie razi go współpraca z SB, o ile będzie dotyczyć wyłącznie nauki na Zachodzie. Inżynier – wygląda na to – żył w dość abstrakcyjnym świecie. Uważał, że teorie naukowe i ich praktyczne zastosowania powinny należeć do całej ludzkości” – pisze Lipiński.
Zwraca także uwagę, na pewien paradoks współpracy Karpińskiego z wywiadem. Kiedy inżynier miał wyjechać na Targi Lipskie w NRD, pouczano go o konieczności zachowania dyskrecji. Karpiński miał na to odpowiedzieć, “że zna się na tym, bo… służył w Szarych Szeregach. Komunistycznym służbom chwalił się umiejętnościami zdobytymi w reakcyjnej – jak w owych czasach powiadano – konspiracji” – dodaje Lipiński.
Autor książki pisze również, że przyszły twórca komputera K-202 dostał się do Grup Szturmowych Szarych Szeregów, bo skłamał, że ma 18 lat, choć faktycznie miał 15. “W konspiracji nikt wieku dokładnie nie sprawdzał” – przyznaje Karpiński.
Jako członek Grup Szturmowych, przyszły inżynier uczestniczył w sierpniu 1943 roku w akcji rozbicia niemieckiego posterunku w Sieczychach nad Bugiem. W tej akcji zginął Tadeusz Zawadzki “Zośka”. Jacek Karpiński, jako żołnierz Grup Szturmowych, odbywał ćwiczenia z poetą Krzysztofem Kamilem Baczyńskim. W pierwszych dniach powstania warszawskiego Karpiński został ranny i cały czas przeleżał sparaliżowany w szpitalu. Po wojnie musiał na nowo uczyć się chodzić.
Lipiński przypomina, że ojcem Jacka Karpińskiego był Adam Karpiński, uczestnik I wojny światowej projektant, konstruktor samolotów sportowych i szybowców, a także taternik i alpinista. Adam Karpiński był jednym z sześciu uczestników pierwszej polskiej wyprawy w Andy. W 1939 kierował pierwszą polską ekspedycją w Himalaje. Podczas tej wyprawy dwóch jej członków zdobyło wierzchołek Nanda Devi East (7434 m), co było ówczesnym wysokościowym rekordem Polski. Razem ze Stefanem Bernadzikiewiczem Adam Karpiński atakował szczyt Tirsuli (7150 m). Próba zakończyła się tragicznie – obaj wspinacze zginęli w lawinie 19 lipca 1939.
Książka “Geniusz i świnie rzecz o Jacku Karpińskim” ukazała się nakładem wydawnictwa JanKa. (PAP) krm/ ls/ http://ksiazki.onet.pl
Warto dodać, iż mimo wielu lukratywnych ofert z krajów zachodnich, inż. Karpiński nigdy nie opuścił Polski.
Admin Share this:EmailTen wpis został dodany w 2014-03-12 (środa) @ 07:00:06 i znajduje się w kategorii Różne. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0 kanał. możesz napisz odpowiedź, lub trackback z Twojej własnej witryny.
Odpowiedzi: 7 to “Ukazała się książka o Jacku Karpińskim – słynnym twórcy komputerów w PRL”
1. Łukasz powiedział/a - 2014-03-12 (środa) @ 07:40:32 Najpierw komunizm, a później kapitalizm przeszkodził nam i światu w wejście na wyższy poziom rozwoju technologicznego. Przypomina mi się to co powiedziała mi pewna osoba która się zna na historii klasztorów cysterskich i przemysłu ciężkiego lepiej niż ja. Dotyczy to Cystersów na terenie Anglii. Opactwa te na początku XVI w. tak wyspecjalizowały się i pogłębiły naukę w przemyśle ciężkim (w innych także), że zbudowały Wielkie Piece Hutnicze, dorównujące jakościowo i sprawnościowo nawet dzisiejszym, że ta osoba opowiadając mi o nich, powiedział że: “Byśmy mieli Wielką Rewolucje Przemysłową trzy wieki wcześniej, a w wieku XVIII byłyby komputery lub coś jeszcze bardziej technologicznego”, jednak Anglikom zachciało się Supremacji Henryka VIII i zniszczenia wszystkich klasztorów, w tym opactw Cystersów. Dobrze, że przynajmniej jeszcze ktoś pamięta o ś+p inż. Karpiński.
2. Sowa powiedział/a - 2014-03-12 (środa) @ 07:49:00
Re 1:
Ani komunizm, ani kapitalizm. Ale pewne plemię. W jednym z wywiadów Karpiński mówi tak:
“Jak zrobiłem Perceptron, też zrobiło się głośno. Zaraz zaczęły do mnie przyjeżdżać delegacje z zagranicy. To była druga taka konstrukcja na świecie (coś podobnego zbudowali w Stanford, ale na innych zasadach. U mnie to była sieć neuronowa na 2 tysiącach tranzystorów). A w dyrekcji instytutu był profesor Węgrzyn, nieuk, kawał durnia, ale ubowiec. I profesor Węgrzyn nie mógł tego wszystkiego znieść.”
(…)
“Musieli mnie zniszczyć, bo ośmieszałem i Elwro, i IMM. Elwro zatrudniało 6 tysięcy ludzi, IMM – 700. I nie potrafili zrobić żadnej przyzwoitej maszyny. Żaby jakieś robili. Można sobie jeszcze obejrzeć w Muzeum Techniki. U mnie w 1973 roku pracowało raptem 200 osób. Przecież taki Huk wydawał na Elwro miliardy złotych! I nic z tego nie wychodziło. Ja robiłem rewelacyjne maszyny za grosze. To jakie on miał wyjście? Albo mnie zamknąć, albo zamknąć Elwro. A że i w Elwiro, i w IMM pełno było towarzyszy i ubowców, mieli odpowiednie dojścia, żeby mnie wykończyć. Ja przecież nigdy nie byłem w partii. Wszyscy wiedzieli, że jestem ustawiony bokiem…”
http://lustronauki.wordpress.com/2010/02/27/jacek-karpinski/
3. dr Bredzin powiedział/a - 2014-03-12 (środa) @ 10:29:17 Warto dodać, iż mimo wielu lukratywnych ofert z krajów zachodnich, inż. Karpiński nigdy nie opuścił Polski.
Admin
Warto dodać, że Karpiński jednak wyjechał do Szwajcarii gdzie współpracował z innym wybitnym konstruktorem, twórcą magnetofonów profesjonalnych NAGRA Stefanem Kudelskim.
Potem zaś założył własną firmę.
Miałem zaszczyt poznać Pana Jacka.
Bez względu na oceny był człowiekiem nieprzeciętnym, a tacy w tzw. Polsce po 1944 roku szans nie mieli.
Nie mają do dziś.
Przypadek Pana Jacka Karpińskiego, jakkolwiek najbardziej znany, nie jest wszak jedyny.
Sowieckość została społeczeństwu zaszczepiona dość skutecznie i do dziś ludzie, którzy coś chcą i potrafią zrobić, Polskę opuszczają i nader często odnoszą za granicą duże sukcesy. Mogę podać nazwiska osób , które znam tylko…po co.
4. Joe powiedział/a - 2014-03-12 (środa) @ 15:26:47
Pam Gajowy jest smakoszem kiszonych ogorkow.??..Bo wie Pan ogórek zaczem się zakisi ,warto popracowac nad jego szlachetna odmiana…Dlatego wielu z nas opuscilo rodzinne strony.
5 .Krzysztof M powiedział/a - 2014-03-12 (środa) @ 18:13:24 Ad. 3 “Sowieckość została społeczeństwu zaszczepiona dość skutecznie i do dziś ludzie, którzy coś chcą i potrafią zrobić , Polskę opuszczają i nader często odnoszą za granicą duże sukcesy.” - O sobie Waść piszesz? I jak się Waść czujesz tak zaszczepiony?
6. Raynold powiedział/a - 2014-03-12 (środa) @ 22:12:10 Niestety pomimo, że takich wynalazców mamy setki a nawet tysiące, to nikt z nich nie może wprowadzić swoich wynalazków w życie na szerszą skalę. Bo albo zostanie zastraszony przez smutnych panów, albo wrobiony w pseudo firmę w której nie będzie miał żadnych praw, albo wynalazek zostanie skopiowany i opatentowany gdzie indziej, albo zostanie kupiony za srebrniki, albo po prostu potknie się na skórce od banana. Jest jeszcze jedna grupa, bardzo nieliczna, która realizuje swoje wynalazki ale tylko w ograniczonej ilości. Jak sami mówią, na ten układ mają ciche przyzwolenie góry.
7. Rysio powiedział/a - 2014-03-14 (piątek) @ 02:48:05 Obecnie wszyscy wybitni Polacy* siedzą za granicą. * A w Polsce pozostały tylko koszerne.
Wojciech Simon, POLACY BYLI LEPSI NIŻ STEVE JOBS I BILL GATES, Do Rzeczy, Nr. 15/471 11-18 kwietnia 2022, str. XII-XIII.
Pisałem o tym KILKAKROTNIE. Jacek Karpiński nie był Polskim Billem Gatesem tylko Gates PLAGIATOREM Jacka Karpińskiego, jak Steve Jobs Łupieżcą. W artykule czytamy, że w r. 1973 Jacek Karpiński został wyprowadzony POD BRONIĄ ze swego zakładu, pod zarzutem, że Zakład jest Kapitałem Angielskim, i mianowany – jak to mówiono powszechnie również w TVP – ŚWINIOPASEM. Tym Świniopasem zaś mianowano go dlatego, żeby ukryć ZAKAZ WYKONYWANIA ZAWODU, który w Polsce formalnie nie obowiązywał.
Jacek Karpiński przestraszył Towarzyszy Radzickich marketingowym Hasłem KOMPUTER W KAŻDYM DOMU, co było Zamachem na Władzę Radziecką. Do ELWRO przyjechał Breżniew z Kosyginem a potem Marszał Malinowski, który mianował komisarzem SmerSza nad Jackiem Karpińskim Kornela Morawieckiego, który to prawdopodobnie kazał aresztować Karpińskiego jako Agenta Brytyjskiego z Zakazem Wykonywania Zawodu. Świadczy o tym wywóz APPLE do domu rodziców Kornela Morowieckiego w Kalifornii. Formalnie Jacek Karpiński został Załatwiony według 23. punktu 45 Przykazań Niszczenia Polski: http://wandaluzja.pl/index.php?p=p_327&sName=testament-stalina// Solidarność NIE AMNESTIONOWAŁA Karpińskiego, bo był Polakiem.
Jacek Karpiński (genialny informatyk, projektant najmniejszego mikrokomutera na świecie K-202 w 1969 r.) o ELWRO Autor: Maciej S.°, Data dodania: 2014-03-13 00:36:59, Aktualizacja: 2014-03-13 14:38:07, Odsłon: 3902 Trochę z innej strony o ELWRO i epoce w której istniał zakład z rozmowy z Jackiem Karpińskim (1927-2010) Wyjątkowa historia genialnego polskiego konstruktora komputerów.
U schyłku życia mieszkał we Wrocławiu.
“Jak zrobiłem Perceptron, też zrobiło się głośno. Zaraz zaczęły do mnie przyjeżdżać delegacje z zagranicy. To była druga taka konstrukcja na świecie (coś podobnego zbudowali w Stanford, ale na innych zasadach. U mnie to była sieć neuronowa na 2 tysiącach tranzystorów). A w dyrekcji instytutu był profesor Węgrzyn, nieuk, kawał durnia, ale ubowiec. I profesor Węgrzyn nie mógł tego wszystkiego znieść.”
(…)
“Musieli mnie zniszczyć, bo ośmieszałem i Elwro, i IMM. Elwro zatrudniało 6 tysięcy ludzi, IMM – 700. I nie potrafili zrobić żadnej przyzwoitej maszyny. Żaby jakieś robili. Można sobie jeszcze obejrzeć w Muzeum Techniki. U mnie w 1973 roku pracowało raptem 200 osób. Przecież taki Huk wydawał na Elwro miliardy złotych! I nic z tego nie wychodziło. Ja robiłem rewelacyjne maszyny za grosze. To jakie on miał wyjście? Albo mnie zamknąć, albo zamknąć Elwro. A że i w Elwiro, i w IMM pełno było towarzyszy i ubowców, mieli odpowiednie dojścia, żeby mnie wykończyć. Ja przecież nigdy nie byłem w partii. Wszyscy wiedzieli, że jestem ustawiony bokiem… A na początku 1973 roku członkowie dyrekcji Elwro zaprosili Jaroszewicza, który był wtedy premierem i pierwszym sekretarzem, i powiedzieli: – Towarzyszu premierze, ratujcie nas przed Karpińskim! On nas zniszczy ekonomicznie. On ma 200 osób i robi maszyny z zagranicznych części, a my zatrudniamy 6 tysięcy i robimy z polskich. I on ma 3 tysiące zamówień, a my nie mamy żadnego.”
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Jacek Rafał Karpiński (ur. 9 kwietnia 1927 w Turynie, zm. 21 lutego 2010 we Wrocławiu) polski inżynier elektronik i informatyk, żołnierz Szarych Szeregów w Batalionie Zośka, uczestnik powstania warszawskiego, trzykrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych. Projektant minikomputera K-202. Jeden z założycieli Polskiego Towarzystwa Informatycznego i wiceprezes jego pierwszego Zarządu Głównego[2]. Był synem Adama Karpińskiego… Dyplom mgr inż.uzyskał w marcu 1951. Prześladowany za działalność w AK i udział w powstaniu. W latach 1951/1954 pracował jako starszy konstruktor w ZWUE T-12 na Żeraniu w Warszawie, skonstruował nadajnik 2 kW NPK-2. Od 1955 adiunkt w IPPT PAN. Udział w konstrukcji pierwszych aparatów USG.
Mimo sukcesów konstrukcyjnych Karpiński był cały czas szykanowany przez różne instytucje. Kierowanie produkcją K-202 powierzono mu jedynie z powodu nacisków Brytyjczyków. Ostatecznie został odsunięty od kierowania Zakładem Mikrokomputerów przy przedsiębiorstwie MERA, gdzie powstawały K-202. Produkcję samego mikrokomputera zarzucono, mimo że na taśmach czekało 200 nieskończonych modeli. Próby skopiowania jego konstrukcji nie powiodły się ani w kraju, ani w ZSRR. Konstruktorowi odmawiano wyjazdu za granicę.
W 1978 Karpiński wyjechał na Warmię, gdzie pod Olsztynem zajął się hodowlą drobiu i trzody chlewnej. W 1981 władze nie zgodziły się na objęcie przez niego stanowiska dyrektora ani przedsiębiorstwa MERA ani Instytutu Maszyn Matematycznych.
Ostatecznie Karpiński wyemigrował do Szwajcarii, gdzie stworzył m.in. robota sterowanego głosem oraz Pen-Readera, skaner wraz z oprogramowaniem do wczytywania i czytania tekstu po jednej linijce.
Po powrocie do kraju w 1990 zamieszkał we Wrocławiu. Był m.in. doradcą ds. informatyki ministrów Leszka Balcerowicza i Andrzeja Olechowskiego. Próbował bez powodzenia wdrożyć w Polsce produkcję pen-readera oraz kas fiskalnych. Cierpiał z powodu problemów finansowych, częściowo wynikających z pułapek ekonomicznych, w jakie wpadł, próbując wprowadzać swoje wynalazki do produkcji. Ostatecznie dorabiał projektując witryny internetowe.
ZNISZCZYĆ KONKURENTA
Komuniści zmarnowali pomysły jednego z najbardziej genialnych konstruktorów w historii Polski.
Kiedy komputery były ogromnymi szafami, zbudował jeden z pierwszych na świecie minikomputerów, wyprzedzający swój czas o dekadę. Gdyby władze nie podkładały mu ciągle kłód pod nogi, Jacek Karpiński byłby dziś sławny i bogaty. Jednak komunistyczni aparatczycy nie mogli lubić naukowca, który w czasie wojny walczył w Armii Krajowej. I to w słynnych Szarych Szeregach, w batalionie “Zośka”….
W 1951 roku Jacek skończył jednak politechnikę i dostał nakaz pracy w laboratorium Polskiego Radia. – Zgłosiłem się, a następnego dnia przylatuje kadrowa z pianą na gębie. I wrzeszczy: “Co tu robi ten dywersant! To sabotaż! Wróg ludu się tu zakradł, won mi stąd!”…
Kiedy w końcu zaczął pracę, był prześladowany, w zakładzie nachodzili go ubecy. Odetchnął dopiero po trzech latach, w Polskiej Akademii Nauk. Zbudował tam maszynę AAH do prognoz pogody, czy AKAT-1, pierwszy na świecie tranzystorowy analizator równań różniczkowych. –
Wtedy w PAN pracowali prawdziwi naukowcy. Dopiero z początkiem lat 60. przyszło na kierownicze stanowiska tałatajstwo, których jedyną kwalifikacją było członkostwo w partii i w UB.
Ci politykierzy robili w latach 60. straszne świństwa prawdziwym naukowcom, jak mojemu promotorowi, sławnemu prof. Groszkowskiemu – mówi. – Ale wcześniej, po 1956 roku, chciało się pracować w Polsce, naprawdę. Po odwilży 1956 roku uważałem, że skoro walczyłem o Polskę w czasie okupacji, to mam obowiązek teraz pracować, żeby było w niej lepiej….
W 1959 r. PAN przedstawiła jego kandydaturę do konkursu UNESCO dla młodych naukowców. Jacek wygrał: zdobył jedno z sześciu stypendiów na dwustu kandydatów. Poszedł na Harvard. A po zakończeniu stypendium dostał propozycje pracy na uczelniach w USA. Jednak uparł się, żeby pracować dla Polski.
Niestety, na polskich uczelniach zamiast naukowców rządzili już komunistyczni aparatczycy….
Być może pan Jacek stał się zagrożeniem dla jakiegoś wpływowego środowiska. Twierdzi, że w 1973 roku kierownictwo ELWRO spotkało się w jego sprawie z PRL-owskim dygnitarzem Piotrem Jaroszewiczem. – Uczestnik tego spotkania przekazał mi, że padły tam słowa: “Towarzyszu premierze, ratujcie nas przed Karpińskim, bo on nas zniszczy ekonomicznie”. Jaroszewicz mówił: “Dobrze, ja go załatwię”. Później się dowiedziałem, że osobiście napisał na mojej teczce w biurze paszportowym: “Nie wydawać paszportu. Powód: dywersja gospodarcza” – twierdzi Karpiński.
Wkrótce pan Jacek został wyprowadzony pod karabinami z zakładu, którym kierował. 200 komputerów, które były w trakcie produkcji, zniszczono.
Karpińskiemu pozwolono wykładać tylko w Instytucie Przemysłu Budowlanego Politechniki, nie w jego specjalności. Nie mógł też wyjechać do świetnej pracy w USA…
W 1978 r. Jacek przeniósł się na wieś, na Mazury. Hodował kury, świnie i krowę. Tam w 1980 roku, po wybuchu “Solidarności”, odnaleźli go dziennikarze. I zapytali, dlaczego sławny konstruktor komputerów zajął się rolnictwem. “Bo wolę mieć do czynienia z prawdziwymi świniami” – odpalił Jacek. …
Źródło:
lustronauki.wordpress.com
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Warto przeczytać odnośnie teamtu:
http://www.historycy.org
oraz
www.pb.pl - Polski-bill-gates-zyje-w-biedzie
Polska / Województwo dolnośląskie / Wrocław / Grabiszyn / ul. Ostrowskiego Aleksandra 30 / Wrocławskie Zakłady Elektroniczne ELWRO (dawne)
Pal | 2014-03-16 13:44:35
Niestety dzisiaj jest tak samo, chociaż socjalizmu już nie ma jest wywalczony kapitalizm. Czyli nie socjalizm ale niedowład i ociężałość umysłowa decydentów niszczy postęp. Smutne to.
Maciej S. | 2014-03-16 18:23:40
Taka właśnie jest rola terytorium zależnego do kt órych się zaliczamy. Od pokoleń systematycznie jesteśmy przystrzygani z wartościowego elementu. W najlepszym przypadku jest on skazywany na banicje.
I RP chyba długo się nie powtórzy.
wilk.wroclaw | 2014-03-16 21:34:59
Precyzując, to bohater artykułu zamieszkał we Wrocławiu dopiero w roku 2003, wcześniej nigdy nie był związany z naszym miastem, ani z jakimkolwiek przedsiębiorstwem z Wrocławia. Biorąc to pod uwagę, nie do końca widzę Jego związek z Wrocławiem w aspekcie ELWRO...
fOOd | 2015-11-03 16:41:43
O Panu Karpińskim pisze się przeważnie w superlatywach słusznie akcentując jego wielki talent i inteligencję. Jego koleje losu ściśle związane są z polityką i realiami ekonomicznymi czasów, w których pracował. Aby nie spłycać biografii tego człowieka warto jednak dodać, że był to człowiek dość "trudny" w obyciu o czym miałem okazję przekonać się trzykrotnie rozmawiając z osobami, które znały go osobiście. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że tezy postawione w tym artykule mijają się z prawdą. Cytuję "Ostatecznie został odsunięty od kierowania Zakładem Mikrokomputerów przy przedsiębiorstwie MERA, gdzie powstawały K-202. Produkcję samego mikrokomputera zarzucono, mimo że na taśmach czekało 200 nieskończonych modeli. Próby skopiowania jego konstrukcji nie powiodły się ani w kraju, ani w ZSRR." W oparciu o konstrukcję komputera K-202 powstał i doczekał się produkcji seryjnej komputer Mera 400 - pozbawiony pewnych wad pierwowzoru.
Ukazała się książka o Jacku Karpińskim – słynnym twórcy komputerów w PRL. Posted by Marucha w dniu 2014-03-12 (środa) AGUSTA-WESLAND
“Geniusz i świnie rzecz o Jacku Karpińskim” to reporterska opowieść Piotra Lipińskiego o inżynierze elektroniku Jacku Karpińskim (1927 – 2010), który w latach 70. ubiegłego wieku zbudował komputer. W tamtych czasach było to jedno z najnowocześniejszych urządzeń tego typu.
Jacek Karpiński był twórcą wielu urządzeń m.in. perceptronu, czyli uczącej się maszyny, która rozpoznawała otoczenie przy użyciu kamery, skanera do analizy fotografii zderzeń cząstek elementarnych, a także komputera K-202.
Lipiński próbuje odpowiedź nie tylko na pytanie, kim był Jacek Karpiński, ale także, dlaczego nie udało się produkować skonstruowanego przez inżyniera komputera K-202, który, jak na ówczesne czasy, był jednym z najnowocześniejszych tego typu urządzeń na świecie. Według niektórych specjalistów miał on pracować z szybkością miliona operacji na sekundę (szybciej niż komputery osobiste 10 lat później). Jednak, jak pisze Lipiński, współczesne obliczenia pracowników Muzeum Techniki w Warszawie korygują prędkość K-202 do 300 tys. operacji na sekundę.
Minikomputer K-202 z urządzeniami peryferyjnymi w Muzeum Techniki w Warszawie “Dlaczego Jacek Karpiński przegrał? Zapewne nie było jednego powodu klęski” – pisze Lipiński i przytacza odpowiedzi osób, które znały inżyniera.
Elżbieta Jezierska, która pracowała w zespole konstruktorów K-202, twierdzi, że przeciwko K-202 nie wysuwano żadnych technicznych argumentów, ale głównie polityczne. “Sądzę, że poszło przede wszystkim o to, że nie dało się tej maszyny sprzedawać do demoludów” – mówi.
Przyczyny polityczne, choć innego typu, potwierdza Józef Tejchma, jeden z przedstawicieli establishmentu partyjnego, wicepremier i minister w latach 70. ubiegłego wieku. “Jego siła przebicia była niewątpliwie osłabiona faktem, że był bezpartyjny. Oznaczało to, że miał mniejszy dostęp do ludzi na wysokich szczeblach. Gdyby Karpiński był partyjny, związany z silnymi grupami w PZPR, wtedy z pewnością jego pomysły miałyby większą szansę realizacji” – twierdzi Tejchma.
Lipiński zwraca także uwagę, że sam Karpiński miał trudny charakter. “Zawsze łatwo popadał w konflikt z ludźmi, których nie cenił. Czy brak talentów dyplomatycznych to jeden z powodów jego klęski?” – pyta Lipiński. W oficjalnych dokumentach, jak pisze autor, zarzucono Karpińskiemu, że produkcja K-202 okazała się nieopłacalna [sic! - admin], a Polska, zamiast zarabiać, dokładała do interesu.
W książce są także opisane związki Karpińskiego z wywiadem PRL. “Do współpracy z wywiadem przyznał się (Karpiński – PAP) we własnoręcznym piśmie, które obecnie spoczywa w archiwach IPN. (…) Inżynier zadeklarował, że nie razi go współpraca z SB, o ile będzie dotyczyć wyłącznie nauki na Zachodzie. Inżynier – wygląda na to – żył w dość abstrakcyjnym świecie. Uważał, że teorie naukowe i ich praktyczne zastosowania powinny należeć do całej ludzkości” – pisze Lipiński.
Zwraca także uwagę, na pewien paradoks współpracy Karpińskiego z wywiadem. Kiedy inżynier miał wyjechać na Targi Lipskie w NRD, pouczano go o konieczności zachowania dyskrecji. Karpiński miał na to odpowiedzieć, “że zna się na tym, bo… służył w Szarych Szeregach. Komunistycznym służbom chwalił się umiejętnościami zdobytymi w reakcyjnej – jak w owych czasach powiadano – konspiracji” – dodaje Lipiński.
Autor książki pisze również, że przyszły twórca komputera K-202 dostał się do Grup Szturmowych Szarych Szeregów, bo skłamał, że ma 18 lat, choć faktycznie miał 15. “W konspiracji nikt wieku dokładnie nie sprawdzał” – przyznaje Karpiński.
Jako członek Grup Szturmowych, przyszły inżynier uczestniczył w sierpniu 1943 roku w akcji rozbicia niemieckiego posterunku w Sieczychach nad Bugiem. W tej akcji zginął Tadeusz Zawadzki “Zośka”. Jacek Karpiński, jako żołnierz Grup Szturmowych, odbywał ćwiczenia z poetą Krzysztofem Kamilem Baczyńskim. W pierwszych dniach powstania warszawskiego Karpiński został ranny i cały czas przeleżał sparaliżowany w szpitalu. Po wojnie musiał na nowo uczyć się chodzić.
Lipiński przypomina, że ojcem Jacka Karpińskiego był Adam Karpiński, uczestnik I wojny światowej projektant, konstruktor samolotów sportowych i szybowców, a także taternik i alpinista. Adam Karpiński był jednym z sześciu uczestników pierwszej polskiej wyprawy w Andy. W 1939 kierował pierwszą polską ekspedycją w Himalaje. Podczas tej wyprawy dwóch jej członków zdobyło wierzchołek Nanda Devi East (7434 m), co było ówczesnym wysokościowym rekordem Polski. Razem ze Stefanem Bernadzikiewiczem Adam Karpiński atakował szczyt Tirsuli (7150 m). Próba zakończyła się tragicznie – obaj wspinacze zginęli w lawinie 19 lipca 1939.
Książka “Geniusz i świnie rzecz o Jacku Karpińskim” ukazała się nakładem wydawnictwa JanKa. (PAP) krm/ ls/ http://ksiazki.onet.pl
Warto dodać, iż mimo wielu lukratywnych ofert z krajów zachodnich, inż. Karpiński nigdy nie opuścił Polski.
Admin Share this:EmailTen wpis został dodany w 2014-03-12 (środa) @ 07:00:06 i znajduje się w kategorii Różne. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0 kanał. możesz napisz odpowiedź, lub trackback z Twojej własnej witryny.
Odpowiedzi: 7 to “Ukazała się książka o Jacku Karpińskim – słynnym twórcy komputerów w PRL”
1. Łukasz powiedział/a - 2014-03-12 (środa) @ 07:40:32 Najpierw komunizm, a później kapitalizm przeszkodził nam i światu w wejście na wyższy poziom rozwoju technologicznego. Przypomina mi się to co powiedziała mi pewna osoba która się zna na historii klasztorów cysterskich i przemysłu ciężkiego lepiej niż ja. Dotyczy to Cystersów na terenie Anglii. Opactwa te na początku XVI w. tak wyspecjalizowały się i pogłębiły naukę w przemyśle ciężkim (w innych także), że zbudowały Wielkie Piece Hutnicze, dorównujące jakościowo i sprawnościowo nawet dzisiejszym, że ta osoba opowiadając mi o nich, powiedział że: “Byśmy mieli Wielką Rewolucje Przemysłową trzy wieki wcześniej, a w wieku XVIII byłyby komputery lub coś jeszcze bardziej technologicznego”, jednak Anglikom zachciało się Supremacji Henryka VIII i zniszczenia wszystkich klasztorów, w tym opactw Cystersów. Dobrze, że przynajmniej jeszcze ktoś pamięta o ś+p inż. Karpiński.
2. Sowa powiedział/a - 2014-03-12 (środa) @ 07:49:00
Re 1:
Ani komunizm, ani kapitalizm. Ale pewne plemię. W jednym z wywiadów Karpiński mówi tak:
“Jak zrobiłem Perceptron, też zrobiło się głośno. Zaraz zaczęły do mnie przyjeżdżać delegacje z zagranicy. To była druga taka konstrukcja na świecie (coś podobnego zbudowali w Stanford, ale na innych zasadach. U mnie to była sieć neuronowa na 2 tysiącach tranzystorów). A w dyrekcji instytutu był profesor Węgrzyn, nieuk, kawał durnia, ale ubowiec. I profesor Węgrzyn nie mógł tego wszystkiego znieść.”
(…)
“Musieli mnie zniszczyć, bo ośmieszałem i Elwro, i IMM. Elwro zatrudniało 6 tysięcy ludzi, IMM – 700. I nie potrafili zrobić żadnej przyzwoitej maszyny. Żaby jakieś robili. Można sobie jeszcze obejrzeć w Muzeum Techniki. U mnie w 1973 roku pracowało raptem 200 osób. Przecież taki Huk wydawał na Elwro miliardy złotych! I nic z tego nie wychodziło. Ja robiłem rewelacyjne maszyny za grosze. To jakie on miał wyjście? Albo mnie zamknąć, albo zamknąć Elwro. A że i w Elwiro, i w IMM pełno było towarzyszy i ubowców, mieli odpowiednie dojścia, żeby mnie wykończyć. Ja przecież nigdy nie byłem w partii. Wszyscy wiedzieli, że jestem ustawiony bokiem…”
http://lustronauki.wordpress.com/2010/02/27/jacek-karpinski/
3. dr Bredzin powiedział/a - 2014-03-12 (środa) @ 10:29:17 Warto dodać, iż mimo wielu lukratywnych ofert z krajów zachodnich, inż. Karpiński nigdy nie opuścił Polski.
Admin
Warto dodać, że Karpiński jednak wyjechał do Szwajcarii gdzie współpracował z innym wybitnym konstruktorem, twórcą magnetofonów profesjonalnych NAGRA Stefanem Kudelskim.
Potem zaś założył własną firmę.
Miałem zaszczyt poznać Pana Jacka.
Bez względu na oceny był człowiekiem nieprzeciętnym, a tacy w tzw. Polsce po 1944 roku szans nie mieli.
Nie mają do dziś.
Przypadek Pana Jacka Karpińskiego, jakkolwiek najbardziej znany, nie jest wszak jedyny.
Sowieckość została społeczeństwu zaszczepiona dość skutecznie i do dziś ludzie, którzy coś chcą i potrafią zrobić, Polskę opuszczają i nader często odnoszą za granicą duże sukcesy. Mogę podać nazwiska osób , które znam tylko…po co.
4. Joe powiedział/a - 2014-03-12 (środa) @ 15:26:47
Pam Gajowy jest smakoszem kiszonych ogorkow.??..Bo wie Pan ogórek zaczem się zakisi ,warto popracowac nad jego szlachetna odmiana…Dlatego wielu z nas opuscilo rodzinne strony.
5 .Krzysztof M powiedział/a - 2014-03-12 (środa) @ 18:13:24 Ad. 3 “Sowieckość została społeczeństwu zaszczepiona dość skutecznie i do dziś ludzie, którzy coś chcą i potrafią zrobić , Polskę opuszczają i nader często odnoszą za granicą duże sukcesy.” - O sobie Waść piszesz? I jak się Waść czujesz tak zaszczepiony?
6. Raynold powiedział/a - 2014-03-12 (środa) @ 22:12:10 Niestety pomimo, że takich wynalazców mamy setki a nawet tysiące, to nikt z nich nie może wprowadzić swoich wynalazków w życie na szerszą skalę. Bo albo zostanie zastraszony przez smutnych panów, albo wrobiony w pseudo firmę w której nie będzie miał żadnych praw, albo wynalazek zostanie skopiowany i opatentowany gdzie indziej, albo zostanie kupiony za srebrniki, albo po prostu potknie się na skórce od banana. Jest jeszcze jedna grupa, bardzo nieliczna, która realizuje swoje wynalazki ale tylko w ograniczonej ilości. Jak sami mówią, na ten układ mają ciche przyzwolenie góry.
7. Rysio powiedział/a - 2014-03-14 (piątek) @ 02:48:05 Obecnie wszyscy wybitni Polacy* siedzą za granicą. * A w Polsce pozostały tylko koszerne.
Wojciech Simon, POLACY BYLI LEPSI NIŻ STEVE JOBS I BILL GATES, Do Rzeczy, Nr. 15/471 11-18 kwietnia 2022, str. XII-XIII.
Pisałem o tym KILKAKROTNIE. Jacek Karpiński nie był Polskim Billem Gatesem tylko Gates PLAGIATOREM Jacka Karpińskiego, jak Steve Jobs Łupieżcą. W artykule czytamy, że w r. 1973 Jacek Karpiński został wyprowadzony POD BRONIĄ ze swego zakładu, pod zarzutem, że Zakład jest Kapitałem Angielskim, i mianowany – jak to mówiono powszechnie również w TVP – ŚWINIOPASEM. Tym Świniopasem zaś mianowano go dlatego, żeby ukryć ZAKAZ WYKONYWANIA ZAWODU, który w Polsce formalnie nie obowiązywał.
Jacek Karpiński przestraszył Towarzyszy Radzickich marketingowym Hasłem KOMPUTER W KAŻDYM DOMU, co było Zamachem na Władzę Radziecką. Do ELWRO przyjechał Breżniew z Kosyginem a potem Marszał Malinowski, który mianował komisarzem SmerSza nad Jackiem Karpińskim Kornela Morawieckiego, który to prawdopodobnie kazał aresztować Karpińskiego jako Agenta Brytyjskiego z Zakazem Wykonywania Zawodu. Świadczy o tym wywóz APPLE do domu rodziców Kornela Morowieckiego w Kalifornii. Formalnie Jacek Karpiński został Załatwiony według 23. punktu 45 Przykazań Niszczenia Polski: http://wandaluzja.pl/index.php?p=p_327&sName=testament-stalina// Solidarność NIE AMNESTIONOWAŁA Karpińskiego, bo był Polakiem.
Jacek Karpiński (genialny informatyk, projektant najmniejszego mikrokomutera na świecie K-202 w 1969 r.) o ELWRO Autor: Maciej S.°, Data dodania: 2014-03-13 00:36:59, Aktualizacja: 2014-03-13 14:38:07, Odsłon: 3902 Trochę z innej strony o ELWRO i epoce w której istniał zakład z rozmowy z Jackiem Karpińskim (1927-2010) Wyjątkowa historia genialnego polskiego konstruktora komputerów.
U schyłku życia mieszkał we Wrocławiu.
“Jak zrobiłem Perceptron, też zrobiło się głośno. Zaraz zaczęły do mnie przyjeżdżać delegacje z zagranicy. To była druga taka konstrukcja na świecie (coś podobnego zbudowali w Stanford, ale na innych zasadach. U mnie to była sieć neuronowa na 2 tysiącach tranzystorów). A w dyrekcji instytutu był profesor Węgrzyn, nieuk, kawał durnia, ale ubowiec. I profesor Węgrzyn nie mógł tego wszystkiego znieść.”
(…)
“Musieli mnie zniszczyć, bo ośmieszałem i Elwro, i IMM. Elwro zatrudniało 6 tysięcy ludzi, IMM – 700. I nie potrafili zrobić żadnej przyzwoitej maszyny. Żaby jakieś robili. Można sobie jeszcze obejrzeć w Muzeum Techniki. U mnie w 1973 roku pracowało raptem 200 osób. Przecież taki Huk wydawał na Elwro miliardy złotych! I nic z tego nie wychodziło. Ja robiłem rewelacyjne maszyny za grosze. To jakie on miał wyjście? Albo mnie zamknąć, albo zamknąć Elwro. A że i w Elwiro, i w IMM pełno było towarzyszy i ubowców, mieli odpowiednie dojścia, żeby mnie wykończyć. Ja przecież nigdy nie byłem w partii. Wszyscy wiedzieli, że jestem ustawiony bokiem… A na początku 1973 roku członkowie dyrekcji Elwro zaprosili Jaroszewicza, który był wtedy premierem i pierwszym sekretarzem, i powiedzieli: – Towarzyszu premierze, ratujcie nas przed Karpińskim! On nas zniszczy ekonomicznie. On ma 200 osób i robi maszyny z zagranicznych części, a my zatrudniamy 6 tysięcy i robimy z polskich. I on ma 3 tysiące zamówień, a my nie mamy żadnego.”
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Jacek Rafał Karpiński (ur. 9 kwietnia 1927 w Turynie, zm. 21 lutego 2010 we Wrocławiu) polski inżynier elektronik i informatyk, żołnierz Szarych Szeregów w Batalionie Zośka, uczestnik powstania warszawskiego, trzykrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych. Projektant minikomputera K-202. Jeden z założycieli Polskiego Towarzystwa Informatycznego i wiceprezes jego pierwszego Zarządu Głównego[2]. Był synem Adama Karpińskiego… Dyplom mgr inż.uzyskał w marcu 1951. Prześladowany za działalność w AK i udział w powstaniu. W latach 1951/1954 pracował jako starszy konstruktor w ZWUE T-12 na Żeraniu w Warszawie, skonstruował nadajnik 2 kW NPK-2. Od 1955 adiunkt w IPPT PAN. Udział w konstrukcji pierwszych aparatów USG.
Mimo sukcesów konstrukcyjnych Karpiński był cały czas szykanowany przez różne instytucje. Kierowanie produkcją K-202 powierzono mu jedynie z powodu nacisków Brytyjczyków. Ostatecznie został odsunięty od kierowania Zakładem Mikrokomputerów przy przedsiębiorstwie MERA, gdzie powstawały K-202. Produkcję samego mikrokomputera zarzucono, mimo że na taśmach czekało 200 nieskończonych modeli. Próby skopiowania jego konstrukcji nie powiodły się ani w kraju, ani w ZSRR. Konstruktorowi odmawiano wyjazdu za granicę.
W 1978 Karpiński wyjechał na Warmię, gdzie pod Olsztynem zajął się hodowlą drobiu i trzody chlewnej. W 1981 władze nie zgodziły się na objęcie przez niego stanowiska dyrektora ani przedsiębiorstwa MERA ani Instytutu Maszyn Matematycznych.
Ostatecznie Karpiński wyemigrował do Szwajcarii, gdzie stworzył m.in. robota sterowanego głosem oraz Pen-Readera, skaner wraz z oprogramowaniem do wczytywania i czytania tekstu po jednej linijce.
Po powrocie do kraju w 1990 zamieszkał we Wrocławiu. Był m.in. doradcą ds. informatyki ministrów Leszka Balcerowicza i Andrzeja Olechowskiego. Próbował bez powodzenia wdrożyć w Polsce produkcję pen-readera oraz kas fiskalnych. Cierpiał z powodu problemów finansowych, częściowo wynikających z pułapek ekonomicznych, w jakie wpadł, próbując wprowadzać swoje wynalazki do produkcji. Ostatecznie dorabiał projektując witryny internetowe.
ZNISZCZYĆ KONKURENTA
Komuniści zmarnowali pomysły jednego z najbardziej genialnych konstruktorów w historii Polski.
Kiedy komputery były ogromnymi szafami, zbudował jeden z pierwszych na świecie minikomputerów, wyprzedzający swój czas o dekadę. Gdyby władze nie podkładały mu ciągle kłód pod nogi, Jacek Karpiński byłby dziś sławny i bogaty. Jednak komunistyczni aparatczycy nie mogli lubić naukowca, który w czasie wojny walczył w Armii Krajowej. I to w słynnych Szarych Szeregach, w batalionie “Zośka”….
W 1951 roku Jacek skończył jednak politechnikę i dostał nakaz pracy w laboratorium Polskiego Radia. – Zgłosiłem się, a następnego dnia przylatuje kadrowa z pianą na gębie. I wrzeszczy: “Co tu robi ten dywersant! To sabotaż! Wróg ludu się tu zakradł, won mi stąd!”…
Kiedy w końcu zaczął pracę, był prześladowany, w zakładzie nachodzili go ubecy. Odetchnął dopiero po trzech latach, w Polskiej Akademii Nauk. Zbudował tam maszynę AAH do prognoz pogody, czy AKAT-1, pierwszy na świecie tranzystorowy analizator równań różniczkowych. –
Wtedy w PAN pracowali prawdziwi naukowcy. Dopiero z początkiem lat 60. przyszło na kierownicze stanowiska tałatajstwo, których jedyną kwalifikacją było członkostwo w partii i w UB.
Ci politykierzy robili w latach 60. straszne świństwa prawdziwym naukowcom, jak mojemu promotorowi, sławnemu prof. Groszkowskiemu – mówi. – Ale wcześniej, po 1956 roku, chciało się pracować w Polsce, naprawdę. Po odwilży 1956 roku uważałem, że skoro walczyłem o Polskę w czasie okupacji, to mam obowiązek teraz pracować, żeby było w niej lepiej….
W 1959 r. PAN przedstawiła jego kandydaturę do konkursu UNESCO dla młodych naukowców. Jacek wygrał: zdobył jedno z sześciu stypendiów na dwustu kandydatów. Poszedł na Harvard. A po zakończeniu stypendium dostał propozycje pracy na uczelniach w USA. Jednak uparł się, żeby pracować dla Polski.
Niestety, na polskich uczelniach zamiast naukowców rządzili już komunistyczni aparatczycy….
Być może pan Jacek stał się zagrożeniem dla jakiegoś wpływowego środowiska. Twierdzi, że w 1973 roku kierownictwo ELWRO spotkało się w jego sprawie z PRL-owskim dygnitarzem Piotrem Jaroszewiczem. – Uczestnik tego spotkania przekazał mi, że padły tam słowa: “Towarzyszu premierze, ratujcie nas przed Karpińskim, bo on nas zniszczy ekonomicznie”. Jaroszewicz mówił: “Dobrze, ja go załatwię”. Później się dowiedziałem, że osobiście napisał na mojej teczce w biurze paszportowym: “Nie wydawać paszportu. Powód: dywersja gospodarcza” – twierdzi Karpiński.
Wkrótce pan Jacek został wyprowadzony pod karabinami z zakładu, którym kierował. 200 komputerów, które były w trakcie produkcji, zniszczono.
Karpińskiemu pozwolono wykładać tylko w Instytucie Przemysłu Budowlanego Politechniki, nie w jego specjalności. Nie mógł też wyjechać do świetnej pracy w USA…
W 1978 r. Jacek przeniósł się na wieś, na Mazury. Hodował kury, świnie i krowę. Tam w 1980 roku, po wybuchu “Solidarności”, odnaleźli go dziennikarze. I zapytali, dlaczego sławny konstruktor komputerów zajął się rolnictwem. “Bo wolę mieć do czynienia z prawdziwymi świniami” – odpalił Jacek. …
Źródło:
lustronauki.wordpress.com
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Warto przeczytać odnośnie teamtu:
http://www.historycy.org
oraz
www.pb.pl - Polski-bill-gates-zyje-w-biedzie
Polska / Województwo dolnośląskie / Wrocław / Grabiszyn / ul. Ostrowskiego Aleksandra 30 / Wrocławskie Zakłady Elektroniczne ELWRO (dawne)
Pal | 2014-03-16 13:44:35
Niestety dzisiaj jest tak samo, chociaż socjalizmu już nie ma jest wywalczony kapitalizm. Czyli nie socjalizm ale niedowład i ociężałość umysłowa decydentów niszczy postęp. Smutne to.
Maciej S. | 2014-03-16 18:23:40
Taka właśnie jest rola terytorium zależnego do kt órych się zaliczamy. Od pokoleń systematycznie jesteśmy przystrzygani z wartościowego elementu. W najlepszym przypadku jest on skazywany na banicje.
I RP chyba długo się nie powtórzy.
wilk.wroclaw | 2014-03-16 21:34:59
Precyzując, to bohater artykułu zamieszkał we Wrocławiu dopiero w roku 2003, wcześniej nigdy nie był związany z naszym miastem, ani z jakimkolwiek przedsiębiorstwem z Wrocławia. Biorąc to pod uwagę, nie do końca widzę Jego związek z Wrocławiem w aspekcie ELWRO...
fOOd | 2015-11-03 16:41:43
O Panu Karpińskim pisze się przeważnie w superlatywach słusznie akcentując jego wielki talent i inteligencję. Jego koleje losu ściśle związane są z polityką i realiami ekonomicznymi czasów, w których pracował. Aby nie spłycać biografii tego człowieka warto jednak dodać, że był to człowiek dość "trudny" w obyciu o czym miałem okazję przekonać się trzykrotnie rozmawiając z osobami, które znały go osobiście. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że tezy postawione w tym artykule mijają się z prawdą. Cytuję "Ostatecznie został odsunięty od kierowania Zakładem Mikrokomputerów przy przedsiębiorstwie MERA, gdzie powstawały K-202. Produkcję samego mikrokomputera zarzucono, mimo że na taśmach czekało 200 nieskończonych modeli. Próby skopiowania jego konstrukcji nie powiodły się ani w kraju, ani w ZSRR." W oparciu o konstrukcję komputera K-202 powstał i doczekał się produkcji seryjnej komputer Mera 400 - pozbawiony pewnych wad pierwowzoru.