Skip Navigation
 

45. NOWA TECHNIKA LOTNICZA

Jacek Karpiński

http://marucha.wordpress.com/2014/03/12/ukazala-sie-ksiazka-o-jacku-karpinskim-slynnym-tworcy-komputerow-w-prl/

Ukazała się książka o Jacku Karpińskim – słynnym twórcy komputerów w PRL. Posted by Marucha w dniu 2014-03-12 (środa) AGUSTA-WESLAND

“Ge­niusz i świ­nie rzecz o Jacku Kar­piń­skim” to re­por­ter­ska opowieść Pio­tra Li­piń­skie­go o in­ży­nie­rze elek­tro­ni­ku Jacku Karpiń­skim (1927 – 2010), który w la­tach 70. ubie­głe­go wieku zbu­do­wał kom­pu­ter. W tam­tych cza­sach było to jedno z najno­wo­cze­śniej­szych urzą­dzeń tego typu.

Jacek Kar­piń­ski był twór­cą wielu urzą­dzeń m.​in. per­cep­tro­nu, czyli uczą­cej się ma­szy­ny, która roz­po­zna­wa­ła oto­cze­nie przy uży­ciu ka­me­ry, ska­ne­ra do ana­li­zy fo­to­gra­fii zde­rzeń czą­stek ele­men­tar­nych, a także kom­pu­te­ra K-202.

Li­piń­ski pró­bu­je od­po­wiedź nie tylko na py­ta­nie, kim był Jacek Kar­piń­ski, ale także, dla­cze­go nie udało się pro­du­ko­wać skon­stru­owa­ne­go przez in­ży­nie­ra kom­pu­te­ra K-202, który, jak na ów­cze­sne czasy, był jed­nym z naj­no­wo­cze­śniej­szych tego typu urzą­dzeń na świe­cie. We­dług nie­któ­rych spe­cja­li­stów miał on pra­co­wać z szyb­ko­ścią mi­lio­na ope­ra­cji na se­kun­dę (szyb­ciej niż kom­pu­te­ry oso­bi­ste 10 lat póź­niej). Jed­nak, jak pisze Li­piń­ski, współ­cze­sne ob­li­cze­nia pra­cow­ni­ków Mu­zeum Tech­ni­ki w War­sza­wie ko­ry­gu­ją pręd­kość K-202 do 300 tys. ope­ra­cji na se­kun­dę.

Minikomputer K-202 z urządzeniami peryferyjnymi w Muzeum Techniki w Warszawie “Dla­cze­go Jacek Kar­piń­ski prze­grał? Za­pew­ne nie było jed­ne­go po­wo­du klę­ski” – pisze Li­piń­ski i przy­ta­cza od­po­wie­dzi osób, które znały in­ży­nie­ra.

Elż­bie­ta Je­zier­ska, która pra­co­wa­ła w ze­spo­le kon­struk­to­rów K-202, twier­dzi, że prze­ciw­ko K-202 nie wy­su­wa­no żad­nych tech­nicz­nych ar­gu­men­tów, ale głów­nie po­li­tycz­ne. “Sądzę, że po­szło przede wszyst­kim o to, że nie dało się tej ma­szy­ny sprze­da­wać do de­mo­lu­dów” – mówi.

Przy­czy­ny po­li­tycz­ne, choć in­ne­go typu, po­twier­dza Józef Tejch­ma, jeden z przed­sta­wi­cie­li es­ta­bli­sh­men­tu par­tyj­ne­go, wi­ce­pre­mier i mi­ni­ster w la­tach 70. ubie­głe­go wieku. “Jego siła prze­bi­cia była nie­wąt­pli­wie osła­bio­na fak­tem, że był bez­par­tyj­ny. Ozna­cza­ło to, że miał mniej­szy do­stęp do ludzi na wy­so­kich szcze­blach. Gdyby Kar­piń­ski był par­tyj­ny, zwią­za­ny z sil­ny­mi gru­pa­mi w PZPR, wtedy z pew­no­ścią jego po­my­sły mia­ły­by więk­szą szan­sę re­ali­za­cji” – twier­dzi Tejch­ma.

Li­piń­ski zwra­ca także uwagę, że sam Kar­piń­ski miał trud­ny cha­rak­ter. “Za­wsze łatwo po­pa­dał w kon­flikt z ludź­mi, któ­rych nie cenił. Czy brak ta­len­tów dy­plo­ma­tycz­nych to jeden z po­wo­dów jego klę­ski?” – pyta Li­piń­ski. W ofi­cjal­nych do­ku­men­tach, jak pisze autor, za­rzu­co­no Kar­piń­skie­mu, że pro­duk­cja K-202 oka­za­ła się nie­opła­cal­na [sic! - admin], a Pol­ska, za­miast za­ra­biać, do­kła­da­ła do in­te­re­su.

W książ­ce są także opi­sa­ne związ­ki Kar­piń­skie­go z wy­wia­dem PRL. “Do współ­pra­cy z wy­wia­dem przy­znał się (Kar­piń­ski – PAP) we wła­sno­ręcz­nym pi­śmie, które obec­nie spo­czy­wa w ar­chi­wach IPN. (…) In­ży­nier za­de­kla­ro­wał, że nie razi go współ­pra­ca z SB, o ile bę­dzie do­ty­czyć wy­łącz­nie nauki na Za­cho­dzie. In­ży­nier – wy­glą­da na to – żył w dość abs­trak­cyj­nym świe­cie. Uwa­żał, że teo­rie na­uko­we i ich prak­tycz­ne za­sto­so­wa­nia po­win­ny na­le­żeć do całej ludz­ko­ści” – pisze Li­piń­ski.

Zwra­ca także uwagę, na pe­wien pa­ra­doks współ­pra­cy Kar­piń­skie­go z wy­wia­dem. Kiedy in­ży­nier miał wy­je­chać na Targi Lip­skie w NRD, po­ucza­no go o ko­niecz­no­ści za­cho­wa­nia dys­kre­cji. Kar­piń­ski miał na to od­po­wie­dzieć, “że zna się na tym, bo… słu­żył w Sza­rych Sze­re­gach. Ko­mu­ni­stycz­nym służ­bom chwa­lił się umie­jęt­no­ścia­mi zdo­by­ty­mi w re­ak­cyj­nej – jak w owych cza­sach po­wia­da­no – kon­spi­ra­cji” – do­da­je Li­piń­ski.

Autor książ­ki pisze rów­nież, że przy­szły twór­ca kom­pu­te­ra K-202 do­stał się do Grup Sztur­mo­wych Sza­rych Sze­re­gów, bo skła­mał, że ma 18 lat, choć fak­tycz­nie miał 15. “W kon­spi­ra­cji nikt wieku do­kład­nie nie spraw­dzał” – przy­zna­je Kar­piń­ski.

Jako czło­nek Grup Sztur­mo­wych, przy­szły in­ży­nier uczest­ni­czył w sierp­niu 1943 roku w akcji roz­bi­cia nie­miec­kie­go po­ste­run­ku w Sie­czy­chach nad Bu­giem. W tej akcji zgi­nął Ta­de­usz Za­wadz­ki “Zośka”. Jacek Kar­piń­ski, jako żoł­nierz Grup Sztur­mo­wych, od­by­wał ćwi­cze­nia z poetą Krzysz­to­fem Ka­mi­lem Ba­czyń­skim. W pierw­szych dniach po­wsta­nia war­szaw­skie­go Kar­piń­ski zo­stał ranny i cały czas prze­le­żał spa­ra­li­żo­wa­ny w szpi­ta­lu. Po woj­nie mu­siał na nowo uczyć się cho­dzić.

Li­piń­ski przy­po­mi­na, że ojcem Jacka Kar­piń­skie­go był Adam Kar­piń­ski, uczest­nik I wojny świa­to­wej pro­jek­tant, konstruktor sa­mo­lo­tów spor­to­wych i szy­bow­ców, a także ta­ter­nik i al­pi­ni­sta. Adam Kar­piń­ski był jed­nym z sze­ściu uczest­ni­ków pierw­szej pol­skiej wy­pra­wy w Andy. W 1939 kie­ro­wał pierw­szą pol­ską eks­pe­dy­cją w Hi­ma­la­je. Pod­czas tej wy­pra­wy dwóch jej człon­ków zdo­by­ło wierz­cho­łek Nanda Devi East (7434 m), co było ów­cze­snym wy­so­ko­ścio­wym re­kor­dem Polski. Razem ze Ste­fa­nem Ber­na­dzi­kie­wi­czem Adam Kar­piń­ski ata­ko­wał szczyt Tir­su­li (7150 m). Próba za­koń­czy­ła się tra­gicznie – obaj wspi­na­cze zgi­nę­li w la­wi­nie 19 lipca 1939.

Książ­ka “Ge­niusz i świ­nie rzecz o Jacku Kar­piń­skim” uka­za­ła się na­kła­dem wy­daw­nic­twa JanKa. (PAP) krm/ ls/ http://ksiazki.onet.pl

Warto dodać, iż mimo wielu lukratywnych ofert z krajów zachodnich, inż. Karpiński nigdy nie opuścił Polski.

Admin Share this:EmailTen wpis został dodany w 2014-03-12 (środa) @ 07:00:06 i znajduje się w kategorii Różne. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0 kanał. możesz napisz odpowiedź, lub trackback z Twojej własnej witryny.

Odpowiedzi: 7 to “Ukazała się książka o Jacku Karpińskim – słynnym twórcy komputerów w PRL”

1. Łukasz powiedział/a - 2014-03-12 (środa) @ 07:40:32 Najpierw komunizm, a później kapitalizm przeszkodził nam i światu w wejście na wyższy poziom rozwoju technologicznego. Przypomina mi się to co powiedziała mi pewna osoba która się zna na historii klasztorów cysterskich i przemysłu ciężkiego lepiej niż ja. Dotyczy to Cystersów na terenie Anglii. Opactwa te na początku XVI w. tak wyspecjalizowały się i pogłębiły naukę w przemyśle ciężkim (w innych także), że zbudowały Wielkie Piece Hutnicze, dorównujące jakościowo i sprawnościowo nawet dzisiejszym, że ta osoba opowiadając mi o nich, powiedział że: “Byśmy mieli Wielką Rewolucje Przemysłową trzy wieki wcześniej, a w wieku XVIII byłyby komputery lub coś jeszcze bardziej technologicznego”, jednak Anglikom zachciało się Supremacji Henryka VIII i zniszczenia wszystkich klasztorów, w tym opactw Cystersów. Dobrze, że przynajmniej jeszcze ktoś pamięta o ś+p inż. Karpiński.

2. Sowa powiedział/a - 2014-03-12 (środa) @ 07:49:00

Re 1:
Ani komunizm, ani kapitalizm. Ale pewne plemię. W jednym z wywiadów Karpiński mówi tak:
“Jak zrobiłem Perceptron, też zrobiło się głośno. Zaraz zaczęły do mnie przyjeżdżać delegacje z zagranicy. To była druga taka konstrukcja na świecie (coś podobnego zbudowali w Stanford, ale na innych zasadach. U mnie to była sieć neuronowa na 2 tysiącach tranzystorów). A w dyrekcji instytutu był profesor Węgrzyn, nieuk, kawał durnia, ale ubowiec. I profesor Węgrzyn nie mógł tego wszystkiego znieść.”
(…)
“Musieli mnie zniszczyć, bo ośmieszałem i Elwro, i IMM. Elwro zatrudniało 6 tysięcy ludzi, IMM – 700. I nie potrafili zrobić żadnej przyzwoitej maszyny. Żaby jakieś robili. Można sobie jeszcze obejrzeć w Muzeum Techniki. U mnie w 1973 roku pracowało raptem 200 osób. Przecież taki Huk wydawał na Elwro miliardy złotych! I nic z tego nie wychodziło. Ja robiłem rewelacyjne maszyny za grosze. To jakie on miał wyjście? Albo mnie zamknąć, albo zamknąć Elwro. A że i w Elwiro, i w IMM pełno było towarzyszy i ubowców, mieli odpowiednie dojścia, żeby mnie wykończyć. Ja przecież nigdy nie byłem w partii. Wszyscy wiedzieli, że jestem ustawiony bokiem…”
http://lustronauki.wordpress.com/2010/02/27/jacek-karpinski/

3. dr Bredzin powiedział/a - 2014-03-12 (środa) @ 10:29:17 Warto dodać, iż mimo wielu lukratywnych ofert z krajów zachodnich, inż. Karpiński nigdy nie opuścił Polski.

Admin
Warto dodać, że Karpiński jednak wyjechał do Szwajcarii gdzie współpracował z innym wybitnym konstruktorem, twórcą magnetofonów profesjonalnych NAGRA Stefanem Kudelskim.
Potem zaś założył własną firmę.
Miałem zaszczyt poznać Pana Jacka.
Bez względu na oceny był człowiekiem nieprzeciętnym, a tacy w tzw. Polsce po 1944 roku szans nie mieli.
Nie mają do dziś.
Przypadek Pana Jacka Karpińskiego, jakkolwiek najbardziej znany, nie jest wszak jedyny.
Sowieckość została społeczeństwu zaszczepiona dość skutecznie i do dziś ludzie, którzy coś chcą i potrafią zrobić, Polskę opuszczają i nader często odnoszą za granicą duże sukcesy. Mogę podać nazwiska osób , które znam tylko…po co.

4. Joe powiedział/a - 2014-03-12 (środa) @ 15:26:47
Pam Gajowy jest smakoszem kiszonych ogorkow.??..Bo wie Pan ogórek zaczem się zakisi ,warto popracowac nad jego szlachetna odmiana…Dlatego wielu z nas opuscilo rodzinne strony.

5 .Krzysztof M powiedział/a - 2014-03-12 (środa) @ 18:13:24 Ad. 3 “Sowieckość została społeczeństwu zaszczepiona dość skutecznie i do dziś ludzie, którzy coś chcą i potrafią zrobić , Polskę opuszczają i nader często odnoszą za granicą duże sukcesy.” - O sobie Waść piszesz? I jak się Waść czujesz tak zaszczepiony?

6. Raynold powiedział/a - 2014-03-12 (środa) @ 22:12:10 Niestety pomimo, że takich wynalazców mamy setki a nawet tysiące, to nikt z nich nie może wprowadzić swoich wynalazków w życie na szerszą skalę. Bo albo zostanie zastraszony przez smutnych panów, albo wrobiony w pseudo firmę w której nie będzie miał żadnych praw, albo wynalazek zostanie skopiowany i opatentowany gdzie indziej, albo zostanie kupiony za srebrniki, albo po prostu potknie się na skórce od banana. Jest jeszcze jedna grupa, bardzo nieliczna, która realizuje swoje wynalazki ale tylko w ograniczonej ilości. Jak sami mówią, na ten układ mają ciche przyzwolenie góry.

7. Rysio powiedział/a - 2014-03-14 (piątek) @ 02:48:05 Obecnie wszyscy wybitni Polacy* siedzą za granicą. * A w Polsce pozostały tylko koszerne.

Wojciech Simon, POLACY BYLI LEPSI NIŻ STEVE JOBS I BILL GATES, Do Rzeczy, Nr. 15/471 11-18 kwietnia 2022, str. XII-XIII.

Pisałem o tym KILKAKROTNIE. Jacek Karpiński nie był Polskim Billem Gatesem tylko Gates PLAGIATOREM Jacka Karpińskiego, jak Steve Jobs Łupieżcą. W artykule czytamy, że w r. 1973 Jacek Karpiński został wyprowadzony POD BRONIĄ ze swego zakładu, pod zarzutem, że Zakład jest Kapitałem Angielskim, i mianowany – jak to mówiono powszechnie również w TVP – ŚWINIOPASEM. Tym Świniopasem zaś mianowano go dlatego, żeby ukryć ZAKAZ WYKONYWANIA ZAWODU, który w Polsce formalnie nie obowiązywał.

Jacek Karpiński przestraszył Towarzyszy Radzickich marketingowym Hasłem KOMPUTER W KAŻDYM DOMU, co było Zamachem na Władzę Radziecką. Do ELWRO przyjechał Breżniew z Kosyginem a potem Marszał Malinowski, który mianował komisarzem SmerSza nad Jackiem Karpińskim Kornela Morawieckiego, który to prawdopodobnie kazał aresztować Karpińskiego jako Agenta Brytyjskiego z Zakazem Wykonywania Zawodu. Świadczy o tym wywóz APPLE do domu rodziców Kornela Morowieckiego w Kalifornii. Formalnie Jacek Karpiński został Załatwiony według 23. punktu 45 Przykazań Niszczenia Polski: http://wandaluzja.pl/index.php?p=p_327&sName=testament-stalina// Solidarność NIE AMNESTIONOWAŁA Karpińskiego, bo był Polakiem.

Jacek Karpiński (genialny informatyk, projektant najmniejszego mikrokomutera na świecie K-202 w 1969 r.) o ELWRO Autor: Maciej S.°, Data dodania: 2014-03-13 00:36:59, Aktualizacja: 2014-03-13 14:38:07, Odsłon: 3902 Trochę z innej strony o ELWRO i epoce w której istniał zakład z rozmowy z Jackiem Karpińskim (1927-2010) Wyjątkowa historia genialnego polskiego konstruktora komputerów.
U schyłku życia mieszkał we Wrocławiu.
“Jak zrobiłem Perceptron, też zrobiło się głośno. Zaraz zaczęły do mnie przyjeżdżać delegacje z zagranicy. To była druga taka konstrukcja na świecie (coś podobnego zbudowali w Stanford, ale na innych zasadach. U mnie to była sieć neuronowa na 2 tysiącach tranzystorów). A w dyrekcji instytutu był profesor Węgrzyn, nieuk, kawał durnia, ale ubowiec. I profesor Węgrzyn nie mógł tego wszystkiego znieść.”
(…)
“Musieli mnie zniszczyć, bo ośmieszałem i Elwro, i IMM. Elwro zatrudniało 6 tysięcy ludzi, IMM – 700. I nie potrafili zrobić żadnej przyzwoitej maszyny. Żaby jakieś robili. Można sobie jeszcze obejrzeć w Muzeum Techniki. U mnie w 1973 roku pracowało raptem 200 osób. Przecież taki Huk wydawał na Elwro miliardy złotych! I nic z tego nie wychodziło. Ja robiłem rewelacyjne maszyny za grosze. To jakie on miał wyjście? Albo mnie zamknąć, albo zamknąć Elwro. A że i w Elwiro, i w IMM pełno było towarzyszy i ubowców, mieli odpowiednie dojścia, żeby mnie wykończyć. Ja przecież nigdy nie byłem w partii. Wszyscy wiedzieli, że jestem ustawiony bokiem… A na początku 1973 roku członkowie dyrekcji Elwro zaprosili Jaroszewicza, który był wtedy premierem i pierwszym sekretarzem, i powiedzieli: – Towarzyszu premierze, ratujcie nas przed Karpińskim! On nas zniszczy ekonomicznie. On ma 200 osób i robi maszyny z zagranicznych części, a my zatrudniamy 6 tysięcy i robimy z polskich. I on ma 3 tysiące zamówień, a my nie mamy żadnego.”
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Jacek Rafał Karpiński (ur. 9 kwietnia 1927 w Turynie, zm. 21 lutego 2010 we Wrocławiu) polski inżynier elektronik i informatyk, żołnierz Szarych Szeregów w Batalionie Zośka, uczestnik powstania warszawskiego, trzykrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych. Projektant minikomputera K-202. Jeden z założycieli Polskiego Towarzystwa Informatycznego i wiceprezes jego pierwszego Zarządu Głównego[2]. Był synem Adama Karpińskiego… Dyplom mgr inż.uzyskał w marcu 1951. Prześladowany za działalność w AK i udział w powstaniu. W latach 1951/1954 pracował jako starszy konstruktor w ZWUE T-12 na Żeraniu w Warszawie, skonstruował nadajnik 2 kW NPK-2. Od 1955 adiunkt w IPPT PAN. Udział w konstrukcji pierwszych aparatów USG.
Mimo sukcesów konstrukcyjnych Karpiński był cały czas szykanowany przez różne instytucje. Kierowanie produkcją K-202 powierzono mu jedynie z powodu nacisków Brytyjczyków. Ostatecznie został odsunięty od kierowania Zakładem Mikrokomputerów przy przedsiębiorstwie MERA, gdzie powstawały K-202. Produkcję samego mikrokomputera zarzucono, mimo że na taśmach czekało 200 nieskończonych modeli. Próby skopiowania jego konstrukcji nie powiodły się ani w kraju, ani w ZSRR. Konstruktorowi odmawiano wyjazdu za granicę.
W 1978 Karpiński wyjechał na Warmię, gdzie pod Olsztynem zajął się hodowlą drobiu i trzody chlewnej. W 1981 władze nie zgodziły się na objęcie przez niego stanowiska dyrektora ani przedsiębiorstwa MERA ani Instytutu Maszyn Matematycznych.
Ostatecznie Karpiński wyemigrował do Szwajcarii, gdzie stworzył m.in. robota sterowanego głosem oraz Pen-Readera, skaner wraz z oprogramowaniem do wczytywania i czytania tekstu po jednej linijce.
Po powrocie do kraju w 1990 zamieszkał we Wrocławiu. Był m.in. doradcą ds. informatyki ministrów Leszka Balcerowicza i Andrzeja Olechowskiego. Próbował bez powodzenia wdrożyć w Polsce produkcję pen-readera oraz kas fiskalnych. Cierpiał z powodu problemów finansowych, częściowo wynikających z pułapek ekonomicznych, w jakie wpadł, próbując wprowadzać swoje wynalazki do produkcji. Ostatecznie dorabiał projektując witryny internetowe.

ZNISZCZYĆ KONKURENTA
Komuniści zmarnowali pomysły jednego z najbardziej genialnych konstruktorów w historii Polski.

Kiedy komputery były ogromnymi szafami, zbudował jeden z pierwszych na świecie minikomputerów, wyprzedzający swój czas o dekadę. Gdyby władze nie podkładały mu ciągle kłód pod nogi, Jacek Karpiński byłby dziś sławny i bogaty. Jednak komunistyczni aparatczycy nie mogli lubić naukowca, który w czasie wojny walczył w Armii Krajowej. I to w słynnych Szarych Szeregach, w batalionie “Zośka”….
W 1951 roku Jacek skończył jednak politechnikę i dostał nakaz pracy w laboratorium Polskiego Radia. – Zgłosiłem się, a następnego dnia przylatuje kadrowa z pianą na gębie. I wrzeszczy: “Co tu robi ten dywersant! To sabotaż! Wróg ludu się tu zakradł, won mi stąd!”…
Kiedy w końcu zaczął pracę, był prześladowany, w zakładzie nachodzili go ubecy. Odetchnął dopiero po trzech latach, w Polskiej Akademii Nauk. Zbudował tam maszynę AAH do prognoz pogody, czy AKAT-1, pierwszy na świecie tranzystorowy analizator równań różniczkowych. –
Wtedy w PAN pracowali prawdziwi naukowcy. Dopiero z początkiem lat 60. przyszło na kierownicze stanowiska tałatajstwo, których jedyną kwalifikacją było członkostwo w partii i w UB.
Ci politykierzy robili w latach 60. straszne świństwa prawdziwym naukowcom, jak mojemu promotorowi, sławnemu prof. Groszkowskiemu – mówi. – Ale wcześniej, po 1956 roku, chciało się pracować w Polsce, naprawdę. Po odwilży 1956 roku uważałem, że skoro walczyłem o Polskę w czasie okupacji, to mam obowiązek teraz pracować, żeby było w niej lepiej….
W 1959 r. PAN przedstawiła jego kandydaturę do konkursu UNESCO dla młodych naukowców. Jacek wygrał: zdobył jedno z sześciu stypendiów na dwustu kandydatów. Poszedł na Harvard. A po zakończeniu stypendium dostał propozycje pracy na uczelniach w USA. Jednak uparł się, żeby pracować dla Polski.
Niestety, na polskich uczelniach zamiast naukowców rządzili już komunistyczni aparatczycy….
Być może pan Jacek stał się zagrożeniem dla jakiegoś wpływowego środowiska. Twierdzi, że w 1973 roku kierownictwo ELWRO spotkało się w jego sprawie z PRL-owskim dygnitarzem Piotrem Jaroszewiczem. – Uczestnik tego spotkania przekazał mi, że padły tam słowa: “Towarzyszu premierze, ratujcie nas przed Karpińskim, bo on nas zniszczy ekonomicznie”. Jaroszewicz mówił: “Dobrze, ja go załatwię”. Później się dowiedziałem, że osobiście napisał na mojej teczce w biurze paszportowym: “Nie wydawać paszportu. Powód: dywersja gospodarcza” – twierdzi Karpiński.
Wkrótce pan Jacek został wyprowadzony pod karabinami z zakładu, którym kierował. 200 komputerów, które były w trakcie produkcji, zniszczono.
Karpińskiemu pozwolono wykładać tylko w Instytucie Przemysłu Budowlanego Politechniki, nie w jego specjalności. Nie mógł też wyjechać do świetnej pracy w USA…
W 1978 r. Jacek przeniósł się na wieś, na Mazury. Hodował kury, świnie i krowę. Tam w 1980 roku, po wybuchu “Solidarności”, odnaleźli go dziennikarze. I zapytali, dlaczego sławny konstruktor komputerów zajął się rolnictwem. “Bo wolę mieć do czynienia z prawdziwymi świniami” – odpalił Jacek. …
Źródło:
lustronauki.wordpress.com
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Warto przeczytać odnośnie teamtu:
http://www.historycy.org
oraz
www.pb.pl - Polski-bill-gates-zyje-w-biedzie
Polska / Województwo dolnośląskie / Wrocław / Grabiszyn / ul. Ostrowskiego Aleksandra 30 / Wrocławskie Zakłady Elektroniczne ELWRO (dawne)
Pal | 2014-03-16 13:44:35
Niestety dzisiaj jest tak samo, chociaż socjalizmu już nie ma jest wywalczony kapitalizm. Czyli nie socjalizm ale niedowład i ociężałość umysłowa decydentów niszczy postęp. Smutne to.
Maciej S. | 2014-03-16 18:23:40
Taka właśnie jest rola terytorium zależnego do kt órych się zaliczamy. Od pokoleń systematycznie jesteśmy przystrzygani z wartościowego elementu. W najlepszym przypadku jest on skazywany na banicje.
I RP chyba długo się nie powtórzy.
wilk.wroclaw | 2014-03-16 21:34:59
Precyzując, to bohater artykułu zamieszkał we Wrocławiu dopiero w roku 2003, wcześniej nigdy nie był związany z naszym miastem, ani z jakimkolwiek przedsiębiorstwem z Wrocławia. Biorąc to pod uwagę, nie do końca widzę Jego związek z Wrocławiem w aspekcie ELWRO...
fOOd | 2015-11-03 16:41:43
O Panu Karpińskim pisze się przeważnie w superlatywach słusznie akcentując jego wielki talent i inteligencję. Jego koleje losu ściśle związane są z polityką i realiami ekonomicznymi czasów, w których pracował. Aby nie spłycać biografii tego człowieka warto jednak dodać, że był to człowiek dość "trudny" w obyciu o czym miałem okazję przekonać się trzykrotnie rozmawiając z osobami, które znały go osobiście. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że tezy postawione w tym artykule mijają się z prawdą. Cytuję "Ostatecznie został odsunięty od kierowania Zakładem Mikrokomputerów przy przedsiębiorstwie MERA, gdzie powstawały K-202. Produkcję samego mikrokomputera zarzucono, mimo że na taśmach czekało 200 nieskończonych modeli. Próby skopiowania jego konstrukcji nie powiodły się ani w kraju, ani w ZSRR." W oparciu o konstrukcję komputera K-202 powstał i doczekał się produkcji seryjnej komputer Mera 400 - pozbawiony pewnych wad pierwowzoru.
 
 
« powrót|drukuj